Dlaczegoś Ty taki.

29.05.2010.                                                                                   Zapytał mnie kiedyś ktoś: -Dlaczego Ty nie chodzisz do kościoła?-  Ano nie chodzę. Bo ja swojego Boga tak kocham, iże chcę aby zawsze był przy mnie. I nigdy mnie nie opuszczał, i ja Go nigdzie nie zostawię. Kiedy pracuję to jest przy mnie, coś się do Niego w myślach przymilę, a On mi radzi i w dobrym wykonaniu pracy pomaga. I taki upierdliwy jest, że muszę robotę tak dobrze wykonać iż nie tylko klijent, ale i my obaj, z tego dzieła jesteśmy zadowoleni. Czasem podpuści mnie, jakiemuś potrzebującemu w czymś gratis pomóc, albo dziecku od sąsiada rowerek naprawić, czy pechowe auto z rowu wyciągnąć. I jeszcze zróbmy to, i jeszcze to, i jeszcze temu, choć obcemu, w potrzebie będącemu, możemy przecież w czymś ulżyć, i tamtemu z pół godzinki poświęcić. No taki ten mój -zawsze będący przy mnie- Bóg, jest wymagający. A kiedy mam wolne, to i wtedy jest ze mną. Usiądziemy, gazetę poczytamy, z rodziną, znajomymi porozmawiamy. Nie pozwoli mi słodkiego gorzkim nazwać, a prawego lewym. Za szczękę mnie złapie gdybym o kim złe słowo chciał rzec, a za rękę, gdybym w innego kamieniem chciał rzucić. To i we wieczór mój Bóg jest ze mną. Gdy kładę się spać, coś tam do niego pomruczę, dziękując nieudolnie za kolejny dzień w zdrowiu i przy dobrej robocie. On mi zaś spokojny sen ześle, no i dobre rozwiązania przydatne jutro w robocie. I kiedy autem jadę, i kiedy płaczę, i kiedy na wesele idę. Jest przy mnie, miarkę trzyma, gdy ja do niej życie nalewam…
Tak. Nie chodzę do kościoła.
Bo mój Bóg jest stale ze mną. Kiedy w niedzielę brodzę po potoku, na górę się wspinam, albo po lesie łażę.To obaj łazimy. A wtedy On mi kazania prawi i tę miarkę pokazuje, do której dobro i zło cały tydzień składałem. -Popatrz synu – trochę tu dobrego, ale i dużo złego. Z troską to mówi, nie z wyrzutem. Wtedy mi jakoś wstyd. I znów nowych sił nabieram, żebym w następnym tygodniu na pochwałę zasłużył.Tłumaczy mi tak; -To drzewo, ta mała roślinka, ten potok i ta wielka góra- to też Bóg.
Tak prawidłowe miary wielkości i małości są mi podawane.
Uśmiech przechodnia i radosne kwilenie wnuczki, i ten co swojego Boga w kościele zostawiwszy, zagubiony, z zacietrzewieniem słowa-kamienie rzuca.
-To też Bóg…-
Kiedyś chodziłem gorliwie do kościoła. W każdą niedzielę szedłem odwiedzić mojego Boga. A potem Go w kościele zostawiałem, i błądziłem cały tydzień. Nie miał mi kto ścieżek prostować i miarę uczynków przed oczy wynosić. Zostawiałem swojego Boga na cały tydzień w kościele, jak wszyscy gorliwie tam chodzący, a w niedzielę szedłem korzyć się i słów rozgrzeszenia od Jego namiestnika wysłuchać.

Czytali Ewangelię. Trudne dla prostego człowieka słowa. Oczekiwałem, że ksiądz w kazaniu mi je objaśni. A com słyszał? – Na kogo mam głosować, na kogo nie głosować, że na tacę daję mało, a koszty utrzymania ogromne. Żem grzesznik, piekło mnie czeka, jeśli odpustu sobie od nich -za pieniądze- nie wykupię. Że źle postępuję, grzeszę, i w ogóle tylko Oni mają monopol na prawdę i zbawienie.
Tylko Oni mogą moją zafajdaną duszę uratować.
Jeden tylko warunek jest, muszę im powierzyć duszę,ciało i majątek. Czytali w Piśmie:…-błogosławieni cisi…- A wrzeszczą na mnie, jakby naprawdę ten monopol na prawdę mieli. Czytali :…-błogosławieni czystego serca……- Ot, bez komentarza. Czytali:….-łatwiej wielbłądowi…- A przed plebanią nowa Toyota. Czytali:….-głodnego nakarmić…- Zaliż biedna wdowa mniej płaci za pogrzeb męża, niż ten którego na pochówek stać? Czyż za trumną biedaka pójdzie cały orszak księży?…
Oj, czytali, czytali i postępowali jak postępowali. Aż szepnął mi mój Bóg, któregom cały skruszony odwiedzić przyszedł: -Chodźmy stąd!-
I wyszliśmy.
W trakcie Wielkanocnej mszy. Wiele lat temu. Gdy w takim dniu, ksiądz całe kazanie o pieniądze wołał…-Ja sprzedaję odpusty-
Ot najlepszy towar na świecie. Choć go sprzedaje, pieniądz ma na tacy a towar zostaje.
-Nadzieja- Każde pieniądze warta, nawet ostatni, wdowi grosz. -Nadzieja- Każdemu potrzebna i wszystkich pieniędzy warta, gdy klepsydra się zbliża.
Jest klijent to i sprzedawcy się znaleźli, niemiłosiernie podbijając cenę. A choćbym wszystkie pieniądze im zaniósł, wszystką ojcowiznę oddał, zawsze mi mogą powiedzieć: -Niegodnyś-
Nie mam pieniędzy, nie mam zbytniej ojcowizny, to nie kupię sobie Nadziei.
…..wyszliśmy.
Teraz mój Bóg jest już stale ze mną. Stal się cząstką mnie, a ja mniemam, że i ja się przez Jego nieustającą obecność, choć troszkę odmieniłem. Mam nadzieję. Nie wiem czy gorszą niż ta sprzedawana w kościele. Bo bezpłatną.Teraz mój Bóg jest już inny niż tamten, kiedym Go w kościele przechowywał, i raz w tygodniu odwiedzał.
Teraz mój Bóg jest lasem, potokiem, pracą i odpoczynkiem. I cząstką mnie. Jest moją wolnością i moją ograniczającą mnie kratą.
Jest wszystkim.
Nie chodzę do kościoła kupować sobie przychylności tego ich Boga, zamkniętego w złocie i ornatach. Zamknęli Go w Tabernakulum, a sami w Jego imieniu odpustami szafują i nowe nazwy dla dawno nazwanego wymyślają. Mój Bóg stał się łagodny, wybaczający, dobrotliwie uśmiechnięty, jak dziadek na widok psotnego wnuczka. Ani piekłem nie straszy, ani się zbytnio nie gniewa, gdy się potknę. Patrzy litościwie na ułomnego człowieka i czas do poprawy daje. To taki przyjaciel, który cierpliwie podpowiada: -za złe uczynki, nie jakiegoś piekła się bój, lecz źle nie rób, bo zło wróci do ciebie ze spotęgowaną siłą.
I chłopskie przysłowie przed oczy przedkłada:
-Jak Kuba Bogu, tak  Bóg Kubie.
Ot, i cała nauka dlaczego trzeba starać się być uczciwym.
Bać się trzeba, żeby zbytnio nie cierpieć.
Przed kościołem czapkę zdejmę, i owszem, bo jest w nim Bóg tych, którzy Go tam przechowują, sami z pustą duszą po świecie krążąc.

Ale wcale tam chodzić nie muszę, żeby dobrym człowiekiem starać się być.

Św. Paweł  -w Dziejach Apostolskich- rozdział 17 wers 24 pisze: Bóg, który stworzył świat i wszystko co na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką.

One comment on “Dlaczegoś Ty taki.

  1. Wszystko fajnie, tylko po pierwsze :Kobiernice , Osiek ( nie wiem jak Bulowice ), to stare wiochy, ale Nowa Wieś, Bielany i Witkowice to przysiółki Kynckie i na 100% powstały później niż Kęty ( jak chcesz to na poczekaniu udowodnię moja teorie) po drugie : jaka ulica Kościuszki? jaka Sobieskiego? może Krakowska ale Kościuszki w 1278? Bez jaj.po trzecie :handlu nie chandlu. po czwarte:ćwicz cwicz ćwicz a może coś z tego bloga e będzie.i na koniec , wpadnę tu sprawdzić co jakiś czas jak sobie radziesz.Pozdro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *