Powinno się mówić; -idę na pole-, czy powinno się mówić -idę na dwór?- Wyczytałem takie pytanie w dzisiejszej gazecie. Że niby literacko, po warsiawsku, powinno się mówić; -idę na dwór-
Roztrząsają, dyskutują i zastanawiają się. Oczywiście ten problem mają wszyscy inni. Nie my, Małopolanie. Bo my nie mamy wątpliwości. Zawsze mówiliśmy: -….na pole- Dlaczego? To już moja babcia, 50 lat temu, prosto mi wytłumaczyła.
Zaraz po wojnie, jej siostra wraz z mężem, wyjechali z rodzinnego gospodarstwa na tzw. Ziemie Odzyskane. Do pracy, czyli do PGR-u. A te państwowe gospodarstwa to były w prostej linii następcy dawnych, prywatnych latyfundiów. Zatrudniały one setki robotników najemnych. Wstawał taki wyrobnik skoro świt i szedł do roboty. Gdzie? Na dwór! Każdy. Zawsze. Przez wieki. Najpierw jako niewolnik, poddany, potem najmita, komornik, wreszcie po wojnie jako robotnik. No i do dzisiaj, ich synowie, wnuki, prawnuki chodzą do pracy na dwór.
-Na dwór- stało się synonimem pracy na czyimś, dla kogoś.
Dawniej, wychodzili o świcie „na dwór”, a o zmroku wracali „ze dworu”. Jeden raz na dzień wychodzili. Dzisiaj wychodzą wiele razy na dzień, już nie tylko do pracy. Ale to „na dwór” na zawsze im zostało. Poddaństwo mają we krwi! Co innego my, górale. Nasi przodkowie także o świcie do ciężkiej pracy wychodzili. Na ciasne, kamieniste, ale własne. Na pole! W Galicji, Głodomerii, ale …wolni. Duma naszych przodków daje nam prawo używać zwrotu „na pole”. W domu, jaki by on nie był mieszkam, i wychodzę „na pole” W ciasnym ale własnym mieszkam. To gdzie Ci wszyscy „poprawni’ mieszkają, że każde wyjście na zewnątrz oznacza wyjście”na dwór”? Stanowczo protestuję przeciwko nowomodnemu „na dwór”. My wychodzimy, i będziemy wychodzić z domu na otwartą przestrzeń -„na pole”. Wy jak chcecie swoje poddaństwo pielęgnować to oczywiście wolno Wam. Zresztą Wy to w ogóle jacyś dziwni jesteście. Dziećmi, końmi, kurmi, gęśmi się otaczacie. [Teraz to już się nimi nie otaczacie – teraz to się ich brzydzicie]. I nam tę Waszą nowomowę wcisnąć próbujecie. Nigdy! Oszczędzajcie gdzie indziej, nie na jednej literce. Ja z moimi dzieciami się nie zgadzamy! Koniami przyjadę protestować!